wtorek, 24 lutego 2015

Old Amsterdam

Na niedzielnych zakupach trafiła nam się gratka, dwa opakowania syra w cenie jednego, a że akurat był to Old Amsterdam, którego chcieliśmy spróbować... Dziś "profesjonalna" recenzja.
Historia sera Old Amsterdam sięga końca XIX wieku. Narodziła się w rybackiej rodzinie Westlandów. Misją Lamberta Westlanda było stworzenie takiego sera, jaki jego matka w przeszłości przynosiła z Amsterdamu, lekko słodkiego, smacznego, o gładkiej i kremowej konsystencji. Po wielu latach poszukiwań znalazł wreszcie idealne połączenie składników i długości procesu dojrzewania, tym samym przywrócił do życia smak sera, który pamiętał z dzieciństwa. Właśnie do tego ma nawiązywać nadana serowi nazwa: Old Amsterdam, ponadczasowy charakter sera ma być podkreślony przez czarną skórkę. 


Oficjalnie marka sera zaistniała w Holandii w 1985 roku. W dniu dzisiajeszym produkcja sera opiera się zarówno na, ściśle przestrzeganej od dziesięcioleci, starej recepturze oraz na nowoczesnej technologii produkcji. Jest to zgodne z rodzinnym mottem Westlandów: łączyć to co najlepsze z przeszłości, z tym co najlepsze dziś. 


Podczas pierwszej degustacji Amsterdama zaczynam się zastanawiać, czy na pewno lubię żółty ser, albo po prostu może nie lubię "starego" sera. W zapachu i smaku wyczuwalne są sfermentowane owoce, odczucie to pogłębia lekka słodycz sera, w konsystencji jest kruchy i ma widoczne dziurki.


Kiedy już się rozjesz jest całkiem przyjemny, chociaż nie da się go zjeść dużo i raczej na długo przesyca swoim smakiem. Dobry do chrupiącej bagietki i czerwonego wina. Takie są moje odczucia. Zosia natomiast ser polubiła od razu i wcinała ze smakiem na kanapce. 
Na zakończenie tego mało ekscytującego wpisu -  Zosia wśród kwiatków:)


niedziela, 22 lutego 2015

Vis-à-vis

Holenderska pogoda: słoneczne dni przeplatają się z pochmurnymi, deszczowymi i wietrznymi. Ciągle jest jednak zimno i znudzeni taką aurą zaczęliśmy szukać śladów zbliżającej się wiosny, a oto i dowody, że jest już całkiem blisko :














Na koniec mały chochlik:


środa, 18 lutego 2015

Kanapkowy grad

Kontynuując temat słodyczy:
W Holandii kolejną bardzo popularną przekąską są hagelslag (posypki na kanapki), jedzone na śniadanie bądź na lunch z kanapką z masłem, masłem orzechowym lub pastą spekulosową. Nazwa wywodzi się od dwóch słów: hagel - grad i  neerslag - opad atmosferyczny. Wyglądają jak nasze posypki na ciasta oraz jak wiórki czekoladowe. W sklepie jest szeroki wybór tego specjału, z czekolady gorzkiej, mlecznej, białej, o smaku owocowym lub waniliowym.



Wydaje się dziwnym jedzenie na śniadanie chleba z cukierkami, ale w sumie hagelslag smakują jak nutella podana w trochę innej formie (przynajmniej te czekoladowe, owocowe smakują trochę jak herbata w granulkach).



Kolorowe kanapki to również całkiem dobra zachęta do zjedzenia śniadania przez małego niejadka.





W Holandii istnieje tradycja częstowania kanapkami z lukrecjowym hagelslag gości, którzy przychodzą w odwiedziny do domu, gdzie pojawił się nowonarodzony członek rodziny. Jest to stara tradycja wywodząca się stąd, że po narodzinach dziecka częstowano rodzeństwo i dzieci sąsiadów chlebem posypanym grubą warstwą cukru. Miało to pozytywnie nastawić starsze dzieci do nowonarodzonego członka społeczności. Z czasem cukier zastąpiono lukrecją polaną cukrową polewą. Przekąska taka nazywana jest beschuit met muisjes - sucharki z myszkami. Okrągły sucharek smarowany jest masłem i okraszany posypką z "myszkami", jeśli potomek jest płci męskiej posypka jest biało - niebieska, jeśli żeńskiej: biało - różowa. Natomiast, kiedy rodzi się dziecię w rodzinie królewskiej do sprzedaży trafiają posypki w kolorze pomarańczowym, gdyż jest to kolor monarchii holenderskiej. 
Jak widać, spacery po sklepach pozwalają pomału poznawać zwyczaje i tradycje tubylców. Nawet takie niepozorne i dziwne posypki okazują się mieć własną historię:)

poniedziałek, 16 lutego 2015

Lukrecjowe cuksy

Tym razem postanowiłyśmy z Zosią zasmakować najbardziej popularnych w Holandii słodyczy, lukrecjowych cukierków, tzw. drops. W sklepach jest tego bardzo duży wybór, pakowane, na wagę, czarne, kolorowe, smakowe, miękkie albo twarde jak landrynki. 
Lukrecja znana jest od czasów starożytnych i ze względu na swoje właściwości stosowana jest w lecznictwie oraz kosmetyce. Działa ona wykrztuślnie, przeciwzapalnie, antyalergicznie, przeciwbakteryjnie i przeciwwirusowo, może również lekko podnosić ciśnienie krwi. W smaku przypomina anyż. Cukierki liquorice są czarne, miękkie i mogą występować w wersji słonej (salmiak) i słodkiej. Słonej nie próbowaliśmy, ale o ile słodką da się jakoś przełknąć to o słonej wolę nie myśleć. Wyglądem przypominają ślimaki, kamyki albo pastylki, mogą być również okrągłe, podłużne, kwadratowe.


Kupić tutaj można również wersję płynną, syrop lukrecjowy. 


Najlepszym wyborem, dla kogoś kto nie jest smakoszem anyżu i lukrecji, będą liquorice allsorts. Jest to mieszanka cukierków lukrecjowych połączonych z kokosem, anyżem, galaretkami owocowymi i żelkami. 



Wyglądają ślicznie, kolorowo, ale ze smakiem jest różnie. Dla mnie najlepsze są te kokosowe, w których tylko lekko wyczuwalna jest nuta anyżu. Zosi smakują takie żelkowe, posypane cukierkową posypką, mocno anyżowe.


Michał gardzi każdym rodzajem;p Natomiast tych całych czarnych według nas nie da się jeść. Ale, to kwestia smaku.

niedziela, 15 lutego 2015

Wiosenny weekend

Do Holandii chyba pomału zaczyna wkraczać wiosna. Przez ostatnie trzy dni było słonecznie, śpiewały ptaki i dało się wyczuć ten "pierwszy podmuch wiosny". Zachęciło nas to do rozpoczęcia rowerowych podróży krajoznawczych. Dzisiaj krótka fotorelacja z mijającego weekendu. Wyjeżdzając z Delft przejeżdżaliśmy przez kilka osiedli domków jednorodzinnych, które wyglądały niemal jak z bajki. Zwiedzaliśmy Wilhelminapark w Rijswiku, wielki park w którym późną wiosną i latem musi być przepięknie, spotkaliśmy gęsi - koleżanki Balbiny;) i znaleźliśmy mini zoo w Julianapark w Hadze. Co prawda, Zosia bardziej niż zwierzętami zaapsorbowana była zjeżdżalnią i traktorkiem, nawet koguty w spodniach jej nie zaciekawiły. Ale generalnie Zosia jest bardzo zadowolona z wycieczek i strasznie podoba jej się jazda na rowerze, także - cieszymy się nadchodzącymi ciepłymi dniami:)



















środa, 11 lutego 2015

Dziury w całym

"Wiesz co jeszcze wszyscy lubią? Kremówki! Znasz kogoś komu jak powiesz: 'Ej, chodźmy na kremówki' to mówi: 'Nie stary, nie lubię kremówek'?."
Osioł ze Shreka

Ja natomiast nie znam nikogo, kto nie lubiłby sera, żółtego sera. Dzisiaj zapraszamy więc na pierwszą kulinarną podróż inspirowaną smakami Holandii. Naszym celem jest sklep z serami:) Najpierw trochę teorii.
Holenderskie sery żółte, są to sery podpuszczkowe, twarde lub półtwarde (ser limburski). Podpuszczka jest enzymem trawiennym znajdującym się w żołądku cielęcym, za jej pomocą ścina się mleko i gotowa masa serowa pozostawiana jest w celu dojrzewania. Brzmi nieco obrzydliwie? Może troszkę, ale obecnie w serowarstwie używa się również podpuszczek pochodzenia roślinnego lub syntetycznych. Ze względu na długość dojrzewania sery dzielą się na trzy kategorie:
- jong, ser młody, dojrzewający 4 tygodnie,
- belegen, ser o intensywnym smaku, dojrzewający 4 miesiące,
- oraz oud, ser dojrzały o ostrym smaku, dojrzewający 10 miesięcy.
Nazwy holenderskich serów często związane są z okolicą w jakiej są one produkowane, i tak mamy najpopularniejszą goudę, edam, amsterdamkaas, leerdammer oraz ser limburski. Gouda i Edam są serami łagodnymi w smaku, w miarę dojrzewania stają się pikantniejsze i wyrazistrze w zapachu. Ser amsterdamski i leerdammer mają delikaty posmak orzechów, ten drugi jest lekko słodkawy. Mazdamer jest mocno słodki, z dużymi dziurami. No i jeszcze ser limburski, który jest serem półtwardym, o dosyć silnym zapachu. W sprzedaży są także sery smakowe, najczęściej jest to gouda lub ser z mleka koziego z dodatkami: ziół, czosnku, kminku, trufli, chilli, kozieradki czy pieprzu.
Najsłynniejszym i największym producentem serów w Holandii jest firma Henriego Williga i to jeden z jego sklepów dzisiaj odwiedziłyśmy. 



Wybór serów przeogromy, duże, żółte kręgi goudy,


mniejsze 0,4 kiloramowe krążki różnych typów goudy i serów kozich,


spory wybór musztard, do tego nugat w różnych smakach. Idealne miejsce na kupno prezentu z Holandii:) Zainteresowanych asortymentem zapraszam tutaj. Zosi najbardziej podobała się degustacja, zabrała ze sobą pełną garść sera, do zrobienia sobie zdjęcia z panią sprzedawczynią nie udało mi się Zosi namówić, za to Pies pozował bardzo chętnie. 



Jak na razie naszymi ulubionymi serami są gouda jong i belegen, no i oczywiście ser kozi.