wtorek, 27 stycznia 2015

Shopping in Delft

Zakupy, każdy robi, nie każdy lubi, ale bez nich nie da się żyć;)
Jak sprawa zakupów wygląda tutaj, jakie są ceny, czy coś nas dziwi albo zaskakuje? Zaraz się dowiecie. Dziś zdjęcia z komórki, więc nie najlepsze.
W Krakowie naszym sklepem nr 1 było Tesco, po pierwsze było blisko, po drugie było w nim wszystko, po trzecie mając samochód wystarczyło zrobić tam zakupy raz na tydzień. Teraz Tesco zastapił nam Jumbo, sklep w którym panuje chaos i bałagan, robienie w nim zakupów po godzinie 16 jest przyczyną frustracji i wzrostu agresji wobec przekładających towar pracowników (którzy uniemożliwiają dojście do półek i zastawiają połowę alejek). Plusami sklepu są dość duży wybór towaru i możliwość kasowania sobie samemu rzeczy w trakcie robienia zakupów. Przykładowe ceny wybranych artykułów:
chleb (taki w kształcie tosta, miękki i nadmuchany) - 1,05 E,
dwa filety z kurczaka - 3 E,
ser gouda w plasterkach ok. 200g - 2,5 E,
1,5 litrowa woda mineralna - 0,65 E (w cenie doliczona jest kaucja za plastikową butelkę, którą tutaj się zwraca),
pudełko 12 mini lodów rożków (za którymi ostatnio przepada Zosia)- 2 E,
płyn do płukania tkanin Robijn 2l - 2,65 E,
ok 400 g fileta z łososia (nie mrożonego) - ponad 6 E. Ryby są raczej drogie, taniej niż u nas kosztują za to krewetki, 10 E za kilogram.


Tym co nas tutaj zaskoczyło jest zaokrąglanie cen, o 1, 2 eurocenty, np. jeśli coś ma cenę 1,02 to zapłacimy za to 1 E, a za towar wart 1,89 zapłacimy 2 E. W ten sposób starają się chyba wybić z obiegu żółtą drobnicę. Poza tym bardzo mało popularne są tutaj płatności zbliżeniowe. 
Zaraz koło Jumbo znajduje się drogeria, Kruidvat. Podobnie jak w Jumbo panuje tam nieład i bałagan, ile razy tam byłam tyle razy musiałam krążyć między alejkami, żeby móc wyjechać wózkiem spomiędzy pudeł. Wybór kosmetyków jest raczej mały, ceny wyższe niż u nas, np. żel do mycia twarzy Garnier kosztuje aż 8 E, krem do rąk Nivea 3,5 E. Pieluchy są za to w dosyć przyzwoitej cenie: 10 E za 52 sztuki.
W niedalekiej okolicy dwóch powyższych sklepów znajdziemy właściwie sklepy ze wszystkim innym: ubraniami, meblami, rzeczami kuchennymi, wyposażeniem domu. Sporo jest tutaj sklepów z tak zwanymi pierdołami, jednym z nich jest Xenos. 


Chińskie wyroby z "wyższej półki" (pudełeczka, pudła, zegary, poduszki, słoiki, kubki, czego dusza zapragnie), ale znaleźć tam można również fajne rzeczy made in Holland. Podobnego typu sklepami są Blokker i Hema, z tym że Hema jest również drogerią, sklepem odzieżowym i spożywczym. 



Tanie majtasy i kiepskiej jakości ubrania można kupić w Zeemanie. 


Najtańszym i najbadziewniejszym sklepem jest to:


Tutaj chiński towar sprzedają z kartonowych pudeł: foremki na babeczki, różne artykuły papiernicze, części do rowerów, gumki do włosów i oczy do produkcji żab;)


Sklepy odzieżowe to tradycyjne sieciówki: H&M, C&A, czy mniej popularne Etam. 


Sporo jest sklepów obuwniczych, np. odpowiednik naszego Deichmanna - Van Haren, w którym nawet niektóre deichmanowe marki się powtarzają. 


Generalnie w centrum znajdziemy co krok jakiś sklep odzieżowy, obuwniczy, spożywczy, sklepy z porcelaną czy serami. Zosia bardzo lubi towarzyszyć mi w zwiedzaniu miasta, warunek jest jednak taki, że zawsze muszą być Pies i rogal z czekoladą pod ręką;)


4 komentarze:

  1. Ciekawe, czy u Nas przyjął by się sklep o nazwie "Etam"? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, eee tam, już jest, w Bonarce, Etam Lingerie, z bielizną;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak często tam bywam :P, że za każdym razem się gubię :P

    OdpowiedzUsuń
  4. A w naszej dzielnicy daleko do cywilizacji i szwajcarskich sklepów :D
    wiec spacery tylko na plac zabaw albo nad rzeczkę

    OdpowiedzUsuń