Mieszkając tak blisko Belgii nie moglibyśmy nie odwiedzić "starych antwerpskich kątów", dlatego też wczoraj wybraliśmy się w podróż. Podróż dwoma pociągami (z przesiadką w Roosendaal), ku uciesze Zosi.
Wysiedliśmy na stacji Antwerpen - Berchem i na nogach poszliśmy do Wilrijka, w którym mieszkaliśmy niegdyś przez rok.
Wybraliśmy trasę, którą kiedyś często pokonywaliśmy na rowerach, przez parki, centrum miasta, aż do fortu w którym zrobiliśmy sobie mały piknik.
Oczywiście poszliśmy również na Vaderlandstraat zobaczyć nasze stare mieszkanie i do stadniny koni.
W sumie niewiele się w Wilrijku zmieniło, jedynie Carrefour wydał nam się obcy, bo zmienili wystrój i poprzestawiali półki z towarami;) A kiedy usiedliśmy nad wodą w forcie, w miejscu, gdzie kilka lat temu spędzaliśmy prawie każdy pogodny wieczór, poczuliśmy sentyment i radość, że mogliśmy tu wrócić, w dodatku razem z Zosią. Taka mała podróż w czasie wzbogacona o małego towarzysza:)
Z Wilrijka udaliśmy się autobusem do centrum Antwerpii i pociągiem z powrotem do Delft:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz